Bonjour Paris

Hej!
Dawno mnie tu nie było… ostatnio dużo się dzieje. Lubię czasami ten stan, kiedy pędzę i mam czas wypełniony po brzegi, wtedy zdecydowanie bardziej doceniam czas, w którym mogę się zatrzymać, np. w rodzinnym domu. Wychodzę z założenia, że póki jest młodość, nie ma co za długo stać w jednym miejscu, tylko warto gnać do przodu i wspinać się do góry, żeby później móc troszeczkę zwolnić dla innych priorytetów. Jednak wiadomo, jak we wszystkim trzeba znaleźć złoty środek i umiar.

Zostawiam Was ze zdjęciami z ostatnich miesięcy. Trochę tego jest, a i tak kilka razy robiłam selekcję, więc spodziewajcie się czegoś jeszcze.

Zacznę od Paryża, który urzekł mnie swoim klimatem. Tym bardziej, że trafiłam na dobrą pogodę!

Nie ma to jak  „wyjątkowe” spojrzenie na tle Wieży Eiffla!

To był naprawdę magiczny czas...

Spodziewałam się wielu osób, ale to, co zobaczyłam, zszokowało mnie - kolejki, w których stałoby się praktycznie kilka godzin. Niestety taka sytuacja była przy każdej większej atrakcji. Nie wystarczyłoby dnia na zobaczenie większości miejsc, a największą frajdą byliby czekający ludzie. 

Na każdym kroku można było spotkać wspaniałych artystów.

Jak zwykle miałam dużo do powiedzenia...

 

Prawie jak żabie udka, tylko bez żaby.. .ale były pyszne!

Szukałam paryskiej perfumerii... Oczywiście w moim niezawodnym kombinezonie. Jego jedynym minusem jest kolor, dlatego unikam go w upalne dni. 

Czerwone akcenty i... najwygodniejsze „cichobiegi”  jakie miałam. Co jak co, ale nie ma nic gorszego niż niewygodne buty podczas zwiedzania...

Nawąchałam się za wszystkie czasy i przez to nie mogłam się zdecydować.

Wasze zdrowie! 

W oczekiwaniu na Metro, które funkcjonowało bardzo sprawnie.

Kelnerzy - pierwsza klasa, zdecydowanie znali się na rzeczy. Z Martą i Marią mówimy trzy razy TAK! 

Revoir Paris!


Zdjęcia: Marta Swędzioł/Hej Monia