Maj...




Powiew ciepłego wiatru rozwiewa moje włosy, ptaki ćwierkają różnymi odgłosami, jakby właśnie odgrywały swój koncert, promyki słońca budzą mnie do życia, a zapach świeżo skoszonej trawy przypomina mi czasy dzieciństwa, gdy beztrosko bawiłam się w ogrodzie. Delektuję się tą chwilą i z nadzieją patrzę w przyszłość...

W tym roku mało maja w tym maju, ale na pewno będzie lepiej, bo już niedługo czerwiec. Osobiście nie przepadam za upałami, więc na razie cieszę się tym, co mamy na dworze. Jednak starczy już tych farmazonów o pogodzie. Przecież nie przychodzę do Was, żeby pisać poematy o klimacie. 
Tak się prezentują efekty sesji wiosennej przy współpracy z Anetą Arentowicz. Kolorystka jest zachowana w klimacie jesiennym, ale to idealnie wpasowało się w mój i Anety gust. Chłodne, przygaszone kolory jeszcze bardziej nadają wyjątkowości tej sesji. Generalnie tak się kończą spontaniczne spotkania z Anetą... także polecam! :D






























Zdjęcia: Aneta Arentowicz 


0 komentarze:

Prześlij komentarz